SPOŁECZEŃSTWO. Nienormalni normalni
Wiele
myśli pozostawiłem we wnętrzu swojego umysłu, które podejmowały problem stosunku
społeczeństwa do osób niepełnosprawnych, przede wszystkim niepełnosprawnych
intelektualnie. Widziałem wiele akcji charytatywnych, których cel jest wszystkim
doskonale znany. Ale spotkałem się również sytuacjami, gdzie z pełną
racjonalizacją rodzice dzieci zdrowych protestowali przeciwko przeniesienia do
ich placówki przedszkola integracyjnego. Niby wiedzieli, jak w duchu
chrześcijańskiej moralności należało postąpić, a jednak mówili nie. Dlaczego
istnieje w człowieku taka bariera…? Odpowiedz przyszła dość nieoczekiwanie.
Kiedy wieczorem czytałem recenzję nowej publikacji Julii Kristevej wręcz
zdrętwiałem. Jej diagnoza wcale nie wynika z – często podkreślanego obecnie –
muru między zdrowymi a chorymi. Ona idzie dalej, wskazując na pewien
katastrofizm – „chodzi o strach znacznie trudniej dający się przezwyciężyć oraz
o rodzaj wykluczenia innego niż wszystkie”. I dalej pisze: „(…) w obliczu
niepełnosprawności osoba pełnosprawna postawiona jest wobec granic istnienia,
strachu przed definitywnym brakiem, wobec groźby śmierci fizycznej lub
psychicznej”. To jest doskonała diagnoza naszego podejścia do tego problemu,
naszego strachu powstałego, kiedy stajemy na granicy istnienia.
człowiek się boi psychicznie chorych.jakby to było zaraźliwe. chrześcijańska moralność czy polityczna poprawność.. nikt się do tego strachu oficjalnie nie przyzna. strach nawet dociekać co za tym strachem tak naprawdę stoi. ale to pozostaje w sumieniu każdego zdrowego człowieka. Dobrze, że dociekasz. Dobrze, że się tym dzielisz!
OdpowiedzUsuńMam siódemkę kuzynostwa. 5 chorych (umysłowo) chłopców i 2 zdrowe dziewczynki. Najstarsza z nich wychowuje się u dziadków, a młodsza spędzała czas z niepełnosprawnymi aż do czasów szkolnych. Musiała powtarzać rok w zerówce, ponieważ nie radziła sobie z zadaniami i integracją. Człowiek jest istotą społeczną - dopasowuje się do ludzi wokół. Poza tym, gdy dojdzie do kontaktu mojego młodszego rodzeństwa z niepełnosprawnym kuzynostwem rodzi się problem, gdyż niepełnosprawni (uważając za zabawne) przeszkadzają w zabawie. Dokuczają, zabierają zabawki - śmiejąc się, dla małych dzieci wręcz przerażająco. Nie muszę chyba zaznaczać, że kończy się to płaczem. Dlatego przedszkola integracyjne są definitywnie beznadziejnym pomysłem.
OdpowiedzUsuń